0085
Jak pewne część audytorium tego bloga zapewne wie, pracuję nad serią zatytułowaną „psy” [link] . Dziś wracając ze zdjęć, zauważyłem watahę dzikich psów wylegujących się na słońcu nieopodal pewnego zaniedbanego domu. Parę z nich było naprawdę interesujących, więc chwilę się między nimi pokręciłem, porobiłem co chciałem i wszystko było w najlepszym porządku, do pewnego momentu… Kiedy zacząłem podchodzić w stronę owego domu, jeden z starszych psów, podniósł alarm i nie wiedzieć czemu wszystkie rzuciły się na mnie. Zdjęcie powyżej, zrobiłem niechcący wstając z ziemi w pośpiechu przed nadciągającą ósemką psów. Idealny Bressonowski moment;)