0080
Dziś… a może w sumie wczoraj? Bo za pisanie tego posta wziąłem się na przełomie dni. W każdym razie ostatnia wyprawa z Maćkiem utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że jak coś ma się zepsuć, zepsuje się w najmniej korzystnym momencie.
Dziś… a może w sumie wczoraj? Bo za pisanie tego posta wziąłem się na przełomie dni. W każdym razie ostatnia wyprawa z Maćkiem utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że jak coś ma się zepsuć, zepsuje się w najmniej korzystnym momencie.
Tego jeszcze tu nie było. Zdjęcie zdjęcia. Przepraszam… Fotografia, fotografii;) Samo zdjęcie technicznie jest bardzo wartościowe, a dla mnie jest dodatkowo cenne ze względu na wspomnienia.
Jak już jesteśmy przy starych zdjęciach, to dobry moment by powiedzieć, że w końcu zacznę odkopywać snapszoty napstrykane przez ostatnich kilka miesięcy, a uwierzcie, że foldery pękają już w szwach. Znajduje się tam też kilka nowych zacnych psów;)
Chciałem zaznaczyć, że nie jestem za żadną z opcji politycznych i nie jestem fotoreporterem, po prostu wyszedłem zobaczyć kto tak się wydziera na osiedlu.
Całe ostatnie pięć lat mojego życia mieści się na 60gb dysku twardego, 37 płytach cd, 4 teczkach (dwie A4 i dwie A2) oraz w kartonie po brzegi wypełnionym negatywami. Od jakiegoś roku staram się zapanować nad całością tego i sukcesywnie kataloguje, opisuje, taguje td. jednak koca tego nie widać. Widzę jednak jak bardzo byłem głupi momentami, ale na pocieszenie tego samego tygodnia potrafiłem być genialny.
Fota w rew pozorom powiązana, bo katalogowanie nie dość, że swojego to na dodatek zawiłego życia to kawał dobrej zagadki.
Ok, olewam!
Swoją drogą, czemu dostaję te smsy?
Dziś gdy jechałem tramwajem, siedziały przede mną siedziały trzy dziewczyny opalone na styl Lepperowski, rozmawiały jak to „wczoraj Magda wzięła i się lizała z Kamilem zaraz po tym jak on się wziął i obrzygał” (przepraszam za dosadność, ale cytat dosłowny). Tą arcyciekawą rozmowę przerwał telefon jednej z dam:
-Cicho, cicho! To Rafał! Tak Skarbie?… W domu… A Ty gdzie?… W Sopocie!? Co Ty tam robisz, miałeś być w domu!…
Z pozdrowieniami dla wszystkich mieszkających w tramwajach;)
Tak z wczoraj, tak na szybko, w sumie zgrane tylko, ale no kozaczki chłopaczki, co tu dużo gadać. Enjoy.
Po nasyceniu oczu, coś dla uszu.
Korzystając z tego, że i tak chciałem pokazać focie ZDZIŚ, to korzystając z okazji, że jestem przy głosie, chciałbym powiedzieć, że rezygnuję z bloga na tumblr’rze na rzecz częstszych aktualizacji tego bloga. Dziękuję, enjoy.
Zdjęcia pochodzą z 10kwietnia.
Och bracia moje mili. Dopiero teraz mam trochę luźniejszy dzień i mogę w końcu coś tu napisać. Jeszcze do wczoraj (a dziś mamy 31 marca) łudziłem się, że uda mi się wstawić nowe zdjęcia do galerii jeszcze w lutym 😉 Niestety natłok pracy nie pozwala. Dla tych którzy jednak cierpliwie czekają, muszę powiedzieć, że szykują się pewne zmiany i teraz jak bum-dydy będę miał trochę więcej czasu i wstawię nowe zdjęcia i powiem Wam, że szykuję się do paru nowych projektów. Tym czasem dla tych których oczy są głodne moich zdjęć, wrzucam trochę moich luźnych strzałów. Dla tych o głodnych uszach, też się coś znajdzie:)
Zasiadałem i zasiadałem do tego, żeby opisać wam pewną historię na blogu ale zebrać się nie mogłem.
Jeszcze zanim Wam ją opowiem, powiem, że w międzyczasie chciałem tu napisać tysiąc mniej lub bardziej wartościowych rzeczy, jednak w związku z wieloma zmiennymi na wykresie świata zapomniałem o tym, że miałem tym się z kimś podzielić, albo po prostu zapomniałem bo zapatrzyłem się na psy na ulicy.
W każdym bądź razie czas na zapowiadaną historię!
Otóż ostatnio kiedy szedłem po chleb (jak z resztą co dzień) i mijałem pewien płot, pod którym dzień w dzień w trybie czterozmianowym urzędują panowie menelowie.
Siedzieli dziś wyjątkowo posępnie: Jeden z założonymi rękoma, drugi mocno pochylony do przodu z splecionymi palcami. Nie poświęcałem im zbyt dużej uwagi, gdyż siedzą tam Oni bądź Ich kompani praktycznie cały czas, jednak mimo woli usłyszałem najgłębszą filozoficzną a zarazem najbardziej trafną myśl filozoficzną z ust tego bardziej pochylonego. Powiedział on chrypliwym głosem:
-Te… Marek… Zobacz jaki dysonans… Piwo jest, a pracy nie ma…
-No…
Chciałbym tak zakończyć ten wpis i pozostawić Was z tą głęboką wypowiedzią będącą zaproszeniem do refleksji.
ps. Nowe zdjęcia w galerii zgodnie z obietnicą pojawią się w lutym. Nie jestem w stanie podać kiedy dokładnie, bo dziś robiąc porządek na dysku i w starych płytach odkopałem parę mega klat. Stay tuned