Zwykły dzień, nie żadne święto, zwykli ludzie, nie żadna inicjatywa.
Wczoraj był dobry dzień. Tak.. Bardzo dobry. Nawet słońce wyszło.
No to jeszcze tylko 99 postów do 300…
Wpisem dwusetnym miało być coś pięknego. Przepięknego. Eskalacja piękności w nie za dużej rozdzielczości. Los jednak chciał inaczej i pokrzyżował moje szyki. Jednak będzie o pięknym miejscu.
Każde miejsce ma coś poza swoim klimatem, położeniem, specyfiką, wilgocią i dostępnością które mają wszyscy w miarę takie same coś jeszcze. Coś co każdy ma inne. Historię/wspomnienia. W każdym miejscu zaczynają i kończą się różne rzeczy. Podróże, rozmowy, spotkania, miłości. To miejsce jest wyjątkowo wyjątkowe. Zaczęło się w nim coś wyjątkowo pięknego. Niestety skończyło się też poniekąd w tym samym miejscu, parę lat później. Jednak kropkę stawia się na samym końcu. To dopiero przecinek miejmy nadzieję…
Na jednej plaży, obok siebie…
koniec…
Strasznie przypadła mi do gustu seria zdjęć Maćka Moskwy zamieszczona na jego blogu (http://czwartasciana.blogspot.com/2013/03/syria-playtime.html). Teraz kiedy patrzę na jakikolwiek kosz do gry, przed oczami mam te Maćkowe.
Przykładów na to jak łatwo jest manipulować kontekstem, czy odbiorem zdjęcia jest cała masa.